[Relacja] Kawasaki KR 1000F - Tamiya 1:12
Moderatorzy: ModTeam, Sekretarz
Ale to cholery można dostać z takim malowaniem i suszeniem. A plastiku na tym kaloryferze nie odkształciło ? Rama od tej "Kawy" jest z ciekich elementów, takich niby rurek i troszkę się boję dalszych sensacji. Jak mi do niedzieli nie wyschnie, to spróbuję to zmyć, miejsca klejenia zabezpieczę maskolem Talensa (jest o niebo lepszy od Humbrolowskiego) i prysnę całość sprayem. Tylko troszkę mi szkoda czterech elementów na ramie pomalowanych na biało, których ze względu na układ nie da się już zamaskować.
Ale mi to wszystko idzie "pod górkę" w tym modelu ...
Pozdr.

Ale mi to wszystko idzie "pod górkę" w tym modelu ...
Pozdr.
Żyję, żyję, tylko ździebko zarobiony jestem. A i nie ukrywam, że ta "Kawa" to nie jedyna rzecz jaką dłubię
. Aktualnie - oprócz Kawasaki - pięć plastików i trzy kartony. No bo wiesz, jak mnie coś w danej chwili i danym momencie wku****i , to do pudełeczka i następny. Potem jak ochłonę, to wracam do "czasowo odstawionego". Jedynie czego pilnuję, to żeby rozbabranych nie było więcej niż osiem jednocześnie
. A to że mogę robić jeden model 2-3 lata , wogóle mi nie przeszkadza. Plastik zawsze skończę , nawet jak potem wywalę (tak zrobiłem z F4F-4 w 1:32 z Revella - skończyłem malować, popatrzyłem, podsumowałem : "Alllleeee gówno" , i sru do kosza). Z kartonem, jak wiadomo , różnie bywa co znaczy, że nie walczę za wszelką cenę z materią, żeby sklecić w całość.
Pozdr.

Pozdr.